Dzisiaj 1 marca 2017, zatem czas powoli przysiąść nad projektem, który nieopatrznie zgłosiłem do konkursu Daj Się Poznać 2017. Znając mój legendarny zapał i wytrwałość w tworzeniu moich programistycznych projektów (spoiler: umarły wszystkie), podziwiam swoją niezwykłą naiwność, że tym razem będzie inaczej i sprostam morderczym wymaganiom konkursu (2 posty tygodniowo na blogu?!!). Niemniej skoro już się zgłosiłem, wypada wytrwać przynajmniej 1. tydzień, prawda?

Mój skromny projekt

Bardzo długo myślałem o tym, co tak naprawdę chcę wskrzesić ze swoich projektów. Zacząłem ich tak dużo, że aż wstyd, bo uśmierciłem wszystkie… Wypada zatem wspomnieć, nad czym kiedyś pracowałem (a tak, pochwalę się):

  • Framework frontendowy Talib – nazwa jest zlepkiem słów That Awesome Library i w sumie powinna być zapisywana inaczej, ale who cares. Talib miał być mocną odpowiedzią na Bootstrapa, ale nie wyszło. A szkoda, bo to miał być bombowy projekt.
  • Auditr – czyli automatyczny audytor stron WWW. Miało to być “modułowe Kwality.polip.com”. Nawet ogłosiłem premierę na WebKrytyku, ale projekt wziął i umarł. Obecnie myślę o przepisaniu go (haha) na node.js i framework hapi.
  • dGUIJS z kolei miał być odpowiedzią na Polymera i jego psucie Web Components. I po tych słowach opuścmy na ten temat kurtynę milczenia…
  • redneb – mój framework do testowania, inspirowany Benderem. Projekt umarł zanim się narodził.
  • BEMQuery – projekt w najbardziej zaawansowanym stadium rozwoju, yay! Tylko i wyłącznie dlatego, że… napisałem na jego temat książkę (ależ odrażająca autopromocja!). A potem jakoś umarło, chociaż to jedyny projekt, w którym coś skrobię od czasu do czasu.
  • MathHTML – tak, miałem zamiar, wraz ze znajomym, przepisać MathML na HTML. Brzmi tak porywająco, że żaden z nas nie dał rady.
  • Epyx – projekt-legenda. Miał być mega-hiper komunikator, wyszło… nic.

Jak widać, wybór projektu do konkursu nie był sprawą prostą w moim przypadku i sprowadzał się do stwierdzenia, którego trupa warto reanimować. Dlatego… stworzyłem nowego: ComSemRel! To małe cudo ma być z kolei moim podejściem do automatyzacji procesu publikowania nowych wersji oprogramowania i jest inspirowane semantic-release (stąd nazwa: ComSemRel to zlepek Comandeer’s Semantic Release). O szczegółach technicznych napiszę w kolejnym poście (jakoś te 2 posty tygodniowo trza zrobić, poza tym na razie sam nic nie wiem o szczegółach technicznych).

Czemu wybrałem taki w sumie średnio porywający projekt, podczas gdy chyba każdy z wyżej wymienionych (nawet MathHTML) brzmi ciekawiej? Odpowiedź jest prosta: kiedyś to muszę napisać, a bez sensownej motywacji na pewno mi się nie uda. A co motywuje bardziej niż wstyd przed ludźmi, prawda? No i przede wszystkim ComSemRela mam zamiar użyć w każdym z w/w projektów, gdy już do nich powrócę (haha).

Zatem: ComSemRel – FTW!